piątek, 18 kwietnia 2014

Pisanaka-wydrapywanka




Odkąd pamiętam mama zawsze na Wielkanoc
wydrapywała na farbowanych w wywarze z cebulowych łupek jajkach
przepiękne wzory.
Niestety, tylko nieliczni znajomi w pełni doceniali te małe dzieła sztuki.
Większość jednak komentowała to w podobny sposób:
- No, całkiem ładne, ale ja tam na ryneczku kupuję - tanie są, nietłukące
(bo drewniane) i w dodatku wszystkie kwiatuszki na nich takie równiutkie.

Może więc dlatego nigdy wcześniej nie próbowałam sama wydrapywać pisanek.
Bo z jednej strony mistrzyni w domu 
(cóż, ja taka nieśmiała byłam= nie śmiałam z mistrzynią konkurować :P),
a z drugiej świadomość, że rękodzieło jest nie w cenie.

I tak było aż do dzisiejszego poranka.
Otóż bowiem dziś rano nagle poczułam*, że muszę, po prostu MUSZĘ!!!
spróbować.
I spróbowałam :)
Do mamy mi jeszcze daleko, ale w końcu od czegoś trzeba zacząć :)


* hehe - może to dlatego, że miałam zabrać się za sprzątanie :P































































wtorek, 15 kwietnia 2014

Wielkanocna kurka





Uszyłam ostatnio kurkę -
taką nie za dużą, w sam raz do koszyczka.







Spodobało mi się.
Uszyłam więc drugą.
Do pary - żeby nie czuła się samotna :P






Spodobało mi się jeszcze bardziej :)

Uszyłam trzecią, czwartą...











....i mnie poniosło :P




















środa, 2 kwietnia 2014

Wielkanocny królik




Wielkanoc to wiosna. A wiosna to zieleń, kwiaty i życie.
Od dawna już chodził już za mną haft.
Nie wyszywałam od lat...hmmm...dokładnie to ostatnią rzecz 
wyszyłam na studiach - chyba w wakacje po drugim roku...
kiedy to było?...a raczej kiedy to minęło?
dziesięć lat z haczykiem...
z jednej strony wydaje się, jakby to było wczoraj, a z drugiej tyle się przecież
w moim życiu wydarzyło i zmieniło od tamtego czasu,
że chwilami mam wrażenie, że to działo się wieki temu, w zupełnie innym życiu.

Ale nie o tym chciałam.
Chciałam o hafcie i króliku wielkanocnym.
Lubię proste wzory, lubię minimalizm,
ale od czasu do czasu potrzebuję koloru, wzorku, zawijaska, czyli
jak mówi mój mąż, "baroku" :)
Wymyśliłam więc, że królik będzie biały, 
ale dla ożywienia - jako że ma to być królik wielkanocny,
a więc wiosenny - wyhaftuję na nim jakąś radosną łączkę.


I tak oto powstał królik różowy.











Nie byłabym jednak sobą, gdybym poprzestała na jednym :)
 Postanowiłam spróbować zmniejszyć nieco poprzednią wersję.
Nie chciałam jednak haftować tego samego motywu.
Drugi więc królik został przyozdobiony lawendową łączką :)





Z wyszyciem lawendy było trochę dziubdzianiny
(być może istnieje jakiś prostszy sposób,
ale ja nie znałam żadnego i wymyśliłam takie plątanie supełków :)
Efekt jednak w zupełności mnie zadowolił
(co zdarza się raczej rzadko :P)









 P.S. Króliku uszyte są z polaru, co sprawia,
że w słońcu lśnią i mienią się jak cukrowe baranki z mojego dzieciństwa :)